Trudno być turkusowym. Mamy zbyt mocno wdrukowaną potrzebę oceny, a ta przecież nigdy nie jest obiektywna. Staramy się walczyć z tym podstępnym subiektywizmem, lecz zazwyczaj czynimy to z marnym skutkiem.
Znam dobrze ten mechanizm, a mimo to wpadłem w jego sidła. Krzewiąc turkusowe ideały, zachęcałem do odpowiedzialności, dając innym swobodę i obdarzając ich zaufaniem. Efekty były widoczne; wydawało się, że wszystko działa świetnie. Dobre relacje, swobodna atmosfera, samodzielność i współpraca uśpiły moją czujność, a okienko transferowe w firmie ujawniło mój błąd.
Stworzenie turkusowej przestrzeni nie wystarczy, jeśli ludzie nie są gotowi na turkus. Niektórzy wolą funkcjonować w tradycyjnym schemacie, w którym ktoś inny przejmuje za nich odpowiedzialność za decyzje, wyznaczając zasady, priorytety i sposoby pracy.
Marnym pocieszeniem jest fakt, że brak odwagi w zakomunikowaniu swojej opinii spowodowany był obawą przed – jak się dowiedziałem po fakcie – “sprawieniem mi przykrości”.
Nauczyłem się, żeby być bardziej uważnym na innych. W końcu każdy z nas patrząc na to samo widzi co innego.